8 października 2014

25# Love it.

Hei!

Będąc ostatnio z mamą w Hebe natknęłam się na pewien produkt do rzęs. Jest to, mianowicie, serum do rzęs 5w1 z Eveline. No a jako, że było ono na promocji, a moje rzęsy są od wakacji w tragicznym stanie, oczywiście, musiałam je kupić.  Gdy wróciłam do domu od razu zabrałam się za studiowanie co i jak, jak często nakładać, kiedy, i co nam oferuje producent. Okazało się, że produkt można stosować równie dobrze jako bazę pod tusz, co, jak się później okazało było to moim wybawieniem. Produkt ten używam jakieś 2 tygodnie, a już powoli zauważam rezultaty. Najbardziej cieszy mnie fakt, iż rzęsy nie wypadają mi już jak kiedyś, co od pewnego czasu było moją zmorą.




Odżywkę nakładam codziennie pod tusz i, według mnie jest rewelacyjna. Spełnia wszelkie moje oczekiwania. Przede wszystkim „ratuje” mój tusz, który ma (jak się dzisiaj dowiedziałam- kiedy robiłam zdjęcie porównywalne) okropne grudki. Kiedy malowałam nim rzęsy wyglądały znacznie gorzej niż te, które pokryte były serum. Ponadto, malowało się je znacznie trudniej, przeczesywanie ich szczoteczką nie było tak płynne jak w przypadku drugiego oka. Jeżeli natomiast chodzi o zmywalność produktu to jestem w niebie. Nie dość, że nie ma z tym problemu, to, mam wrażanie, iż ułatwia mi ono zmazywanie tuszu, przez co nie muszę się bawić 10 minut przy jednym oku. Ważne jest jednak aby tusz nakładać od razu po nałożeniu serum, gdyż zasycha ono na rzęsach, przez co później nie można się już bawić z tuszami. Na poniższych zdjęciach prezentuję Wam jak serum+ tusz prezentują się na rzęsach, oraz oko porównywalne, które pomalowane jest „na żywca”^^



A tak wygląda drugie oko, to bez serum - może na zdjęciu nie widać tych grudek, ale uwierzcie mi, w rzeczywistości są widoczne :)

 _________________________________________________________________________


Koniecznie dajcie mi znać co sądzicie o tego typu odżywkach do rzęs, i czy same takich używacie? Oraz- czy miałyście kiedyś kontakt z tym produktem i jeśli tak, to jakimi uczuciami go darzycie?

4 października 2014

24# Jesień.

Cześć misiaczki <3

Dawno do Was nie pisałam, i przyznam, stęskniłam się za tym. Spowodowane do było, chyba, brakiem „tego czegoś” do pisania. Siadałam przed komputerem i w głowie miałam pustkę. Powracam jednak z głową pełną świeżych i, mam nadzieję, ciekawych postów.

Jeszcze tak na dobry początek chciałbym Was serdecznie zaprosić na mojego instagrama, którego założyłam jakiś czas temu. Mam nadzieję, że wpadniecie, koniecznie dajcie mi znać co o nim sądzicie^^- instagram.com/cooldcooffe

Niedawno zaczęła się kalendarzowa jesień. Słońce zza chmur wychodzi już rzadziej, jest coraz chłodniej,  a deszcz i „ciemne” szkolne poranki coraz bliżej. Osobiście bardzo lubię tę porę roku. Wiadomo-  jak wszystko- ma swe plusy i minusy, ale w moim przypadku szala przechyla się na tę pierwszą stronę. Kocham w takie, chłodniejsze już wieczory, zasiadać z kubkiem gorącej herbaty w fotelu, czytając książkę, a w powietrzu- unoszący się piękny zapach palącej się świeczki. Dla mnie jesień wiąże się ze swego rodzaju przemianą. Staję się bardziej melancholijna, słucham wolniejszej i delikatniejszej muzyki, więcej czytam, i uwielbiam chodzić na długie spacery. Kocham zbierać kolorowe liście, które co roku dumnie zdobią mój pokój, co dodatkowo dodaje mu uroku. Jak możecie się łatwo domyślić, zbieram również kasztany, które zwykle nigdzie się już później nie mieszczą i mam mały problem^^

A czy Wy lubicie jesień, te chłodne, ale i urokliwe (według mnie) poranki? Oraz jaka pora roku jest Waszą ulubioną, i co najbardziej w niej kochacie?–A.